środa, 30 listopada 2011

Pierwszy dzien reszty mojego Życia ...

Cześć, Dzień dobry

Witam Was ( tych którzy tu zajrzą celowo lub przez przypadek) i przy okazji siebie sama.

Postanowiłam podjąć kolejną próbę odchudzania i tym razem głośno o tym napisać.
Powodem tego wszystkiego jest to ze najnormalniej w Świecie nie lubie siebie !
Nie lubię tego jak wyglądam, jak sie z tym czuje, jak czuje sie patrząc na znajomych którzy sa o połowę mniejsi.
 
Wiem ze to moze infantylne i banalne ... ale niestety nie potrafię siebie zaakceptować.
Marzy mi sie szczupła sylwetka i to poczucie pewności ze Dobrze Wyglądam - jest to cos upragnionego i do tej pory nie zrealizowanego.
Co drugi z Was czytając to powie: " przecież skoro tak jej zależy to niech sie weźmie za siebie i nie marudzi"
Odpowiem tylko tyle, bardzo łatwo się mówi, gorzej jest to wykonać.
Zacznę od wymiarów:
Waga: 70 kg
Wzrost: 162 cm
Talia: 77
Biodra: 101
Udo: 61

Wady:
- brak silnej woli !
- szczera miłość do słodyczy do tego stopnia ze brak mi tak zwanego stanu "przesłodzenia"
- and the last but not least: ja porostu lubię jeść !

Wymarzona waga: 55 - 57 kg

Miałam wiele prób, które nie trwały zbyt długo i to jest powodem tej osobistej klęski.
Tydzien białkowy zakonczył się fiaskiem, dieta 1000 kalorii kolejnym i tak dalej.....
Jedyna dieta która do mnie przemawia to dieta south beach, czyli plaż południowych.
Jest to połączenie diety białkowej ale w jej mniej drastycznej i radykalnej formie bo jest to głownie białko z warzywami.
Według mnie jest to najzdrowsza dieta i najodpowiedniejsza dla mnie z tego względu ze bardzo lubie rzeczy które mozna na niej jesc...
a bez wiekszych problemow moge zrezygnowac z weglowodanów typu chleb, ryż, makaron, ziemniaki (ktorych nielubie).
Niestety z weglowodanow typu orzeszki, czekolada, drzemy, maslo orzechowe, lody.... jest zdecydowanei gorzej !e
 
Najgorsze jest równiez zajadanie sie suszonymi owocami i orzechami i tlumaczenie sobie tego jako zdrowej przekaski, która jest bardzo ale to bardzo
kaloryczna !!! Wszystko to sprowadza mnie do znienawidzonych 70 kilogramow !

Czas wiec zacząc na nowo, bo kto nie "próbuje" ten nie pije szampana... czy jakoś tak ;)

Postanowiłam opisywać tutaj swoje posiłki... dokładnie i skrupulatnie...mam nadzieje ze nie poniosę sromotnej, kolejnej klęski i do wiosny
będę mogła napisać - udalo sie - pierwszy raz w życiu mi sie udało !

Zacznę od standardowego jutra... bo dzis i tak jest juz 22:00 ;)

Wszystkie cenne komentarza sa bardziej niz mile widziane !

Pozdrawiam
Judyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz